Upal. Za oknem 35°C i zero wiatru. Jedynym ratunkiem przed roztopieniem sie, jest wentylator ustawiony na maksymalna moc. Zrezygnowalam nawet z jazdy na orbitreku, bo po dziesieciu minutach w pokoju nie bylo czym oddychac. Jednak nie narzekam - wreszcie mamy porzadne, gorace lato :)
Uwielbiam serniki, stale wyprobowuje coraz to nowsze przepisy, w poszukiwaniu "tego idelanego". Dla Cukrowej Wrozki, idealny jest wlasnie ten, jednak to wciaz nie to czego szukam. Co nie zmienia faktu, ze smakuje wspaniale - gesty, kremowy, raczej ciezki. Cytuje za Wrozka, z niewielkimi modyfikacjami :
Spód :
200 g herbatnikow
80 g masla
3-4 łyżeczki kakao
Maslo topimy w rondelku. Herbatniki kruszymy i mieszamy z kakaem, zalewamy roztopionym maslem i mieszamy. Powstala mase przekladamy do tortownicy (u mnie 21cm) wylozonej folia aluminiowa i pieczemy 10 minut w 180°C.
Masa serowa :
900 g serka kremowego (u mnie serek śmietanowy DELFIKO)
1 i 1/4 szklanki cukru
4 jajka
1/3 szklanki kefiru
3 łyżeczki ekstraktu waniliowego
+ opcjonalnie dżem malinowy
Do misy miksera wrzucamy serek i ucieramy go przez chwile, do czasu, az uzyska gladka, kremowa konsystencje.
Stopniowo dodajemy cukier, a nastepnie po jednym jajku.
Wlewamy kefir i ekstrakt z wanilii.
Staramy sie nie miksowac zbyt dlugo, aby nie wtloczyc za duzo powietrza.
Mase wylewamy na podpieczony spod ciasteczkowy (mozna wylac cala, lub tak jak ja i Wrozka, wylac czesc masy, wylozyc na nia kilka lyzeczek dzemu, przemieszac widelcem i wylac reszte masy).
Teraz tajemnica smaku tego sernika - pieczenie.
Sernik wstawiamy do naczynia z wrzaca woda, tak, aby woda siegala do polowy wysokosci tortownicy. Wstawiamy do piekarnika nagrzanego na 230°C i pieczemy 12 minut.
Po tym czasie otwieramy drzwiczki, aby temperatura spokojnie sobie spadla.
Przekrecamy grzalke na 100°C i pieczemy sernik godzine, nie otwierajac drzwiczek.
Po tym czasie delikatnie oddzielamy nozykiem sernik od tortownicy i pieczemy kolejne 75 minut.
Po 75 minutach podkrecamy temperature do 180°C i pieczemy jeszcze okolo 15 minut.
Sernik studzimy w rozpietym kolnierzu tortownicy. Jest gotowy po spedzeniu nocy w lodowce.
Swietnie smakuje z kremem krowkowym Bonne Maman, uwielbiam przetwory tej firmy :)
PS A jutro zapraszam na pyszne muffiny :)
Wygląda cudownie. Nabrałam ochotę na taki słodki kawałek, a najlepiej dwa ;)
OdpowiedzUsuńwłaśnie sobie uświadomiłam, że dawno nie robiłam sernika, oj narobiłaś mi smaku :)
OdpowiedzUsuńa gdzie można kupić taki krem, bo jetem krówkoholiczką :)
@Kaś : Ten akurat kupiłam w Carrefourze (podjął desperackie próby przyciągnięcia klientów odkąd 20 metrów dalej wybudowali większy supermarket), ale na pewno znajdziesz go w Almie :)
OdpowiedzUsuńoch, też się dusimy w tym upale dzisiaj:))) ale taki serniczek i tak bym zjadła:)))) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńLubię krem krówkowy tej firmy no i serniczek jagodowy też lubię;)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Upał? A u nas zimno i burza.. Znowu. :(
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakował. A ten krem kocham! Tylko ceny nie. :)
ok, czekamy na muffinki :))
OdpowiedzUsuńdzięki :) nie ustanę w poszukiwaniach ;D
OdpowiedzUsuń